Startup redukujący marnowanie żywności, wspiera lokale gastronomiczne i sklepy z nadwyżką towaru
W dobie szalejącej inflacji coraz częściej zaczynamy kierować się ekonomicznym podejściem względem realizacji swoich najważniejszych potrzeb. Nie można również pominąć trwającego kryzysu energetycznego, który stanowi coraz większy problem dla Polaków i budzi obawy o to, czy po opłaceniu rachunków za ciepło, wystarczy nam środków nam na rzeczy, na które mogliśmy sobie dotychczas pozwolić.
Postawmy na wstępie sprawę jasno - wszystko drożeje, a w pierwszej kolejności produkty spożywcze, z których coraz częściej spory odsetek Polaków jest zmuszonych rezygnować. Paradoksalnie, stale można dostrzec na śmietnikach od groma wyrzucanego jedzenia, które zdążyło się popsuć w naszych lodówkach/spiżarniach, ponieważ nie zdążyliśmy go zjeść.
Również lokale gastronomiczne czy punkty, w których możemy kupić ,,coś do przekąszenia’’ są zmuszane do wyrzucania niesprzedanych produktów, których termin ustalony przed producentów dobiegł końca.
Na świecie żyje 8 miliardów ludzi, a ponad 800 milionów osób na świecie jest dotkniętych głodem. Goryczy całej sytuacji dodaje fakt, że na świecie wcale nie brakuje jedzenia, a wręcz koncerty produkują jego nadwyżki, które potem są wyrzucane na śmieci.
W Polsce sytuacja również nie jest za wesoła, co jest w dużej mierze spowodowane trwającym konfliktem zbrojnym w Ukrainie i ograniczeniem łańcucha dostaw produktów potrzebnych do produkcji jedzenia, przez co ceny stale rosną.
Po tym ponurym wstępie i nakreśleniu problemu możemy przejść już do przyjemniejszej informacji. Otóż są ludzie, którym problem marnowania żywności nie był obojętny i postanowili stanąć z nim do walki. Do takich osób możemy zaliczyć Mateusza Kowalczyka oraz Jakuba Fryszczyna, którzy w 2019 roku powołali do życia projekt Foodsi.
Misją polskiego startup’u jest redukcja marnowania żywności wraz ze wspieraniem lokali gastronomicznych oraz sklepów, którym została nadwyżka towaru.
Z projektem współpracuje już dziesiątki piekarni, cukierni, kawiarni oraz sklepów spożywczych. I nie chodzi tu wyłącznie o lokalne biznesy drobnych przedsiębiorców, ale również o takie marki jak Salad Story, Pasibus, Thai Wok czy Cofix.
Jak to działa w praktyce? Otóż zakładamy konto w ich aplikacji, w której możemy wybrać jakiego rodzaju jedzenia szukamy - czy to coś do zjedzenia w formie lunchu lub przykładowo pieczywo. To, co dodaje wyjątkowości temu ekosystemowi, to fakt, że zachodzi zjawisko korelatywne po obu stronach - kupujemy daną ,,paczkę’’ z żywnością, za którą płacimy często stosunkowo niską cenę w odniesieniu do wartości ,,produktu’’, a sprzedawca po drugiej stronie ma tzw. problem z głowy, gdyż nie musi wyrzucać niesprzedanych produktów, a jeszcze na tym zarobi parę złotych.
Podmiot oferujący daną ,,paczkę’’ z żywnością wystawia coś na zasadzie zlecenia, w którym podaje cenę i możliwą godzinę odbioru, my możemy zadeklarować odbiór klikając w wybraną opcję i od razu dokonać symbolicznej opłaty. Dzięki temu nadajemy jedzeniu ,,drugiego życia’’ i możemy nie raz zjeść dobrze i smacznie ze świadomością, że i zaoszczędziliśmy (co przecież jest ważne w obecnych czasach, jak wspominałem na początku) oraz dzięki nam jedzenie nie zginęło w śmieciach. Można? Można. I to jest fantastyczne rozwiązanie, które daje pozwala nam na rozwiązanie kilku kłopotów za jednym zamachem.
Komentarze